01 stycznia 2019, 22:23
WSTĘP
Cześć!! Mam na imię …. W sumie to nie jest aż tak istotne. Przyznaję się bez bicia, jestem młodym graficiarzem. Ogólnie mówiąc tworzę napisy lub obrazy o różnorodnej treści malowane ścianie jakiegoś budynku przeważnie sprayem.
W tym blogu opowiem wam o graffiti, i ludziach którzy się tym zajmują. Również wspomnę o różnych stylach malowania. Nawet szepnę wam o naszym „języku”. Zapewne sądzicie iż graficiarze tylko dewastują budynki i inne miejsca ale chcę wam ukazać iż możecie się mylić.Rozwieje wasze wszelkie wątpliwości dotyczące tej subkultury. Ale zanim opowiem to i owo chciałbym wprowadzić was w rys historyczny. Sądzę, że trzeba poznać całą wiedzę na dany temat aby móc potem oceniać.
Oczywiście zaczęło się to w Nowym Yorku – USA. Od końca lat 60-ych młodzi ludzie umieszczali swoje napisy i kolorowe szablony na ścianach nowojorskiego metra. Była to działalność nielegalna, ścigana przez policję, co pozwalało w niej widzieć przejaw podważającej porządek oficjalnej kultury, ekspresji. Alegorią amerykańskich graffiti stał się Tomcas (kocur) który pilnował swego terytorium. Był nieuchwytny dla uzbrojonych przeciwników i groźny dla konkurentów. Pokrywał własnym pomysłem graficzny, oryginalną stylistyką szablonu , miało w sobie coś z terytorializmu zwierzęcego. W tym etosie rozwijali się późniejsi mistrzowie „sztuki szablonu”, jak Jean Michael Basquit czy Keith Haring, którzy w latach 80-ych stali się oficjalnymi reprezentantami sztuki „nowej ekspresji” USA.
Zaś działalność polskich grafficiarzy przepadały na lata 80 –te, dużo napisów pojawiło się w okresie „szesnastu miesięcy Solidarności” i w stanie wojennym. Były to napisy polityczne, wyrażające więź z opozycją antykomunistyczną .Mam nadzieję, że przetrwaliście niezbyt ciekawy ale jak istotny rys historyczny. Do zobaczenia w krótce. W następnym wpisie opowiem o wielu ciekawych rzeczach więc niecierpliwie oczekujcie kolejnego wpisu!!
Pozdro.